niestety nadszedł... od kilku miesięcy obawiałam się tego dnia. Od dziś wszystko zacznie się wyjaśniać. Będzie albo dobrze, albo źle. Innej możliwości nie ma. Ciągle walcze ze sobą, żeby nie uzewnętrzniać emocji, trudne do zrobienia. Aczkolwiek mam nadzieję,że możliwe. Nie moge pozwolić sobie na wyrażenie myśli przed nim bo wszystko zniszczę. Dziwne jest to poczucie, nie wiem skąd wzięte, że od tych kilku miesięcy zależy nasza przyszłość. Niby banalne, dużo ludzi już było w takiej sytuacji i wielu się udało co nie znaczy, że wszystkim.... Ja zawsze doszukuje się tych ciemnych stron, to jedna z moich wad, pesymizm we krwi. Chociaż czasem wmawiam sobie, że to zdrowy rozsądek. Chyba jednak nie do końca taki zdrowy skoro odbiera radość życia. Dzisiejszą noc spędzi daleko stąd. Spotka nieznanych ludzi. Nowe wrażenia, dośwaidczenia. To mnie trochę przerasta. Nie wiem czy w tym wszystkim będzie miejsce dla mnie, dla nas. Czarne scenarusze się mnie czepjają. Poczekamy, zobaczymy... Chcę, bardzo żeby z mojej strony wszystko było perfekcyjnie. Zaufanie wyrozumiałość... potrafię? Muszę iść teraz do szkoły. Tak mi się nie chce... Wszystko diabła warte. Wolałabym się sama uczyć do matury i nie musieć chodzić do szkoły. Mogłabym chociaż się wysypiać. No to miłego dnia...
Dodaj komentarz